Skip links

Dzień przed…

To nie jest historia lekka, łatwa i przyjemna. To jest historia o tym co najważniejsze.

Przemek:
Jestem strażakiem – ochotnikiem bo zawsze chciałem nim być. Kiedy gasisz pożar, czasem próbujesz kogoś reanimować. Nie każdy strażak w Ochotniczej Straży Pożarnej ma kurs pierwszej pomocy, ale ja chciałem mieć. Dla siebie …ale nie tylko. Moja 13 letnia córka była nieuleczalnie chora. Asia miała padaczkę lekooporną zespół Lenoksa – Gustata, jej stan był ciężki, nie chodziła i nie siadała, oddychała przez rurkę. Była w domu pod opieka hospicyjną. Jeśli opiekujesz się w domu kimś kogo życie jest stale zagrożone, rozumiesz, że umiejętność udzielania pierwszej pomocy jest bardzo potrzebna. To był impuls, żeby zrobić kurs dla wszystkich strażaków z mojej jednostki. Zdecydowaliśmy się na Michała bo znałem go już wcześniej. Dzień przed kursem Michał, przyjechał rozkładać sprzęt. Trochę mu pomagałem. Około 20 poszedłem do domu.
O 23-ej usłyszałem, że Asia charczy. Rurka już wcześniej powodowała świsty i stale odsysaliśmy krew. Potem znowu pojawiały się gwizdy, charczenie i znowu odsysałem. Tego wieczoru wyjątkowo często musiałem to robić. Gdy usłyszałem kolejne charczenie podszedłem do łóżka, ale nie zdążyłem uruchomić ssaka i krew wystrzeliła z rurki. Zadzwoniłem na pogotowie, do Michała i do hospicjum. Próbowałem wyjąć rurkę, bo krew tryskała po całym pokoju. Po chwili przybiegł Michał.

Michał:
– Widok był straszny bo w pokoju świeciła się jedna lampka i było pełno krwi. Obok w łóżeczku spała mała Gosia. Przemek stał nad bladą białą dziewczynką. Asia była cała biała, czyli cała krew już wypłynęła, wiedziałem że nic już nie pomoże uratować jej życia. Tylko jak to powiedzieć Przemkowi? Pamiętam, że rozmawialiśmy i powiedziałem:
– Wiesz co się stało.
– Wiem.
– No to nie robimy nic, tak musi być i już nic tego nie zmieni.
I rozmawialiśmy jakie trzeba podjąć kroki. Karetka była wezwana więc my czekaliśmy i siedzieliśmy w pokoju obok. Moja rola polegała na tym, żeby powiedzieć Przemkowi że nic nie dało się zrobić więcej. Przemek miał jeszcze wątpliwości czy mógł uszkodzić coś wkładając rurkę, ale wspólnie doszliśmy do wniosku że nie. Mówiłem mu, że w niczym nie zawinił, niczego nie zaniedbał. Asia był nieuleczalnie chora i jej śmierć musiała kiedyś nadejść i to był właśnie ten dzień.

Przemek:
– To że Michał był, upewniło mnie w tym, że zrobiłem wszystko co można było i nawet Michał nie mógł już pomóc. Samo to, że był ze mną i wspierał mnie i żonę bardzo nam pomogło. Dla nas to było ważne. Potrzebowałem jego obecności, żeby nie być z tym sam. Z tego co potem nauczyłem się na kursie wiem, że próba reanimacji nie miała sensu, i spowodowałaby tylko większy uraz psychiczny. Trudno było zasnąć tej nocy…
Następnego dnia rano poszedłem na kurs.

Michał:
– Kiedy zobaczyłem Przemka o 8 rano na kursie to nie wierzyłem. Myślałem, że nie przyjdzie. Powiedział, że będzie krótko, bo musi zorganizować pogrzeb ale będzie uczestniczył w kursie w następnych dniach. Z poziomu instruktora takie wydarzenia w przeddzień kursu są trudne bo nie wiadomo co z tym zrobić. Z drugiej strony kurs musi się odbyć. My zaczęliśmy od poinformowania kursantów i minuty ciszy. Jednym z uczestników był Jarek, który rehabilitował Asię raz w tygodniu. Powiedział, że rezygnuje, że to dla niego za trudne. Przemek przekonał go jednak, żeby został.

Przemek:
– Rok po kursie zostałem kierowcą karetki. Kiedy trafiałem na podobny przypadek jak u córki to wspomnienia wracały. Przypominałem sobie Asię, jak chorowała. Jak dwuletnia Gosia wspinała się na jej łóżko, kładła obok, przytulała i całowała. Mówią, że czas leczy rany, ale … bardzo powoli. Kurs był mi wtedy potrzebny jak rehabilitacja. Mojej córce nie mogłem pomóc, ale później pomogłem innym wiele razy.

Michał:
– Nie wszystkim można pomóc. My ratownicy wiemy o tym doskonale. Choć ratujemy tysiące ludzi, to na stałe obcujemy ze śmiercią. Widzimy też bezradność bliskich, którzy nie wiedzą jak udzielać pierwszej pomocy. I jak trudno im żyć ze świadomością, że można było kogoś uratować.

A ty co zrobisz kiedy ktoś obok Ciebie będzie potrzebować pomocy?

Krzysztof Kowalczyk